Przedstawiłam jej wszystkich po kolei. Teraz wydawała mi się bardziej skrępowana niż zła. Chwilę pogadaliśmy, ale po chwili nastąpiła niezręczna cisza. W końcu przerwałam to.
- Muszę jeszcze oprowadzić wszędzie Anę i pomóc zakwaterować konia - powieziałam podchodząc do Diabla.
- Czekaj... - za późno. Już stałam obok konia. Pogłaskałam go po łubie. Ogier zarżał dziko i stanął dęba. Odskoczyłam. Gdy jego przednie kopyta stanęły na ziemi stałam w odległości kilku metrów. Łagodnym głosem uspokajałam zwierzę. Nie był jednak co do mnie przekonany. Jeszcze raz stanął dęba, ale tylko raz. W końcu się uspokoił,a le postanowiłam go już nie denerwować i odeszłam dalej.
- Wystraszyłaś go! - Ana była na mnie wściekła.
- Wiem, nie powinnam była go głaskać. Jest nerwowy.
- Masz rację nie powinnaś!
- Nie wkurzaj się tak - odezwał się jeden z moich przyjaciół. Ana jjuż się nie odezwała tylko wbiła wzrok w ziemię.
- Chodź. Muszę pokazać Ci jeszcze kilka miejsc - powiedziałam.
<Ana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz