Zacmokałam, a Havey poruszyła uszami. Klacz od razu zaczęła galopować, a ja podniosłam się do pół siadu. Spartan wyprzedził nas o około dwie długości. Zaczęłyśmy cwałować i powoli doganiać Lenę. Już widziałyśmy plażę. Przed nami jak z pod ziemi wyrosło przewalone drzewo. Spartan je ominął, ale ja nachyliłam się bliżej szyi klaczy. Przez chwilę czułam jakbyśmy wisiały powietrzu, a sekundę późnej usłyszałam stukot koni opadających na ziemię.
<Lena? Sorry, że takie krótkie, ale nie miałam czasu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz