Pogładziłam karego ogiera po łubi.
- Cześć - odpowiedziałam niezbyt chętnie. Wpatrzyłam się w mądre oczy konia. Mówią, że oczy to okno duszy. Albo też, że oczy to otwarta księga o ich właścicielu, lecz nie każdy potrafi z niej czytać. - Piękny koń - powiedziałam milej.
- Dzięki, ale lepiej do niego nie podchodzić - właścicielka ogiera nadal kryła się w głębi boksu. Chyba nie miała zbyt ochoty na rozmowę.
Arab poruszył uszami.
- Trzeba się odpowiednio zachowywać, a każde zwierze będzie spokojne - powiedziałam po czym podeszłam do sąsiedniego boksu w którym już czekała na mnie Havey. Poklepałam ją po pięknym skarogniadym łubie i poczęstowałam miętuskiem. Właścicielka Spartana wyszła z boksu.
<Lena? Taki lekki brak weny... xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz